czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 37. '... nienawidzę cię...'

Czuł się absolutnie dziwnie wpatrując się w Martynę, która na zmianę płakała i zarzucała sobie idiotyzm. Nie, to nie była tylko jej wina. Wiedział, że wina leży po stronie błękitnowłosej i jego brata. Czuł mieszankę złości i triumfu. Ale gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami zaklął. Bo był wściekły również na swojego brata. Bo co on zrobił? Skoro tak bardzo był zakochany, to czemu teraz tak postąpił? Skoro spotykał się z Lilką, mógł w jakikolwiek sposób zakończyć to co działo się między nim a Martyną. Może wtedy to by otrzeźwiło dziewczynę, na tyle by zrozumieć co czuła. Wiedział, że znalazł się między młotem a kowadłem. Każdą ze stron lubił, szanował. Musi porozmawiać z bratem. Ale czy to coś zmieni? Wiedział, że Wojtek jest strasznie zadziorny i uparty. Kiedy coś sobie wmówi nic nie będzie w stanie go odwieść od zmiany planów. Bo to Wojtek. Będzie się upierał przy swoim do końca i nie nie będzie w stanie mu wmówić, że to co robi może kogoś ranić. Zacisnął usta w cienką linię wracając do Katowic. Musiał w końcu odebrać brata ze studia. Westchnął. Sprawa była absolutnie ciężka. I nie ominie go to.
- Boże gdzieś ty wsiąkł? - burknął Minix zajmując miejsce po stronie pasażera.
- A się przejechać byłem – rzucił. Wojtek zerknął w telefon i zagryzł wargę. Może lepiej będzie zostać w Katowicach? Skoro Lila zaproponowała mu nocleg. Westchnął.
- Tsaa...
- No i twoją koleżankę spotkałem – rzucił kątem oka obserwując reakcję młodszego. Ten odwrócił wzrok zaskoczony.
- Którą?
- Aż tyle ich jest? - parsknął zaskoczony – Martynę – dodał a z twarzy młodszego odpłynęła krew. Był absolutnie przerażony tym wszystkim. Bo nie wiedział co jeszcze padnie z ust starszego brata. Nie wiedział nic.
- I co?
- I w sumie to trochę się nakręciło co nie – zaczął
- Nie, Seba proszę – burknął – Kto jak kto ale ty nie powinieneś mi prawić morałów – rzucił ostro a Rahim zamilkł nagle.
- To ona podjęła taką decyzję. To ona upiera się przy tym wszystkim. A ja niestety tak nie potrafię. Nie umiem tak luźno do tego podchodzić – rzucił
- A nie myślałeś, żeby powiedzieć jej prawdę
- W Toruniu jej powiedziałem. I co? Sam widziałeś... - zacisnął zęby. Bolało go wszystko. Okazało się, że coś mu umknęło. A może Sebastian coś wie? Sam nie wiedział jak to rozegrać. Zgubił się. Teraz on. Teraz on nie wie co począć ze swoim życiem. Nie wie jak to rozegrać. Zacisnął zęby odwracając wzrok do okna. 
                                ~*~
Siedział w ponurym nastroju w pokoju. Nie zdrzemnął się w nocy bo myślał o tym wszystkim. A teraz ktoś pukał. Odwrócił wzrok do drzwi.
- Proszę – nie miał ochoty na widzenie się z kimkolwiek. Bo naprawdę się zgubił. Sam nie wiedział co chce, jak to osiągnąć. Im bardziej skupiał się na Martynie tym bardziej nie wiedział co ma z tym zrobić. Minęli się gdzieś. A czy chciał ją znaleźć? Czy szukali się? Sam nie wiedział. Zacisnął zęby gdy zerknął na nią. Wyglądała naprawdę fatalnie. I nawet nie weszła na bezczelnego do środka. Czekała na zaproszenie. Widział po niej, że coś się stało. Zbladła i wyglądała jakby umierała. Poderwał się na jej widok. Właśnie zrozumiał wszystko. Bo widząc ją zrozumiał, kto jest najważniejszy. Martyna! Za każdą chwilę spędzoną z nim. Za każdą sekundę którą poświecili sobie.
- Przepraszam – mruknęła. Zaskoczony wytrzeszczył oczy obchodząc biurko. Co ona właśnie zrobiła? Że co ona powiedziała? Zacisnęła palce podnosząc wzrok. Gdzie jest ta kobieta, która odurzała go swoim zachowaniem?
- Co?
- Nienawidzę cie, rozumiesz – dodała patrząc mu prosto w oczy. W te które ją hipnotyzowały.
- Byłeś jedynym mężczyzną, dla którego mogłam się zmienić. Ale nie mogłeś mi powiedzieć nic w prost. Przecież niby mnie znasz, znałeś – poczuł jak coś spada mu na głowę. Wpatrywał się w nią i dokładnie śledził każdą łzę. Płakała. I to przez kogo? O on idiota skończony.
- Ale skoro Lilka tak jest lepsza ode mnie to warto było powiedzieć 'Sory Mała ale mam lepszy towar'. W sumie po co? Jestem tylko rozchwiana emocjonalnie. A ty pokazałeś jakim skurwysynem w rzeczywistości jesteś – rzuciła oskarżycielsko. Wytrzeszczył oczy zaskoczony.
- I to moja wina?! - rzucił zdegustowany.
- Moja. Bo nie umiałam ci tego powiedzieć – warknęła – Więc powodzenia – odwróciła się i wyszła. Osłupiały wpatrywał się w drzwi, gdzie dosłownie sekundę temu stała. O nie, tak to nie będzie. Ruszył na korytarz. Do Tomka na pewno nie poszła. Inaczej jej ojciec już dawno dyszałby mu w kark. Co on u licha najlepszego zrobił?! Czy to nie miało wyglądać zupełnie inaczej? Czy to nie miało być inaczej?! Wypadł przez hol na ulicę i zaskoczony spojrzał na nią. Stała kilkanaście metrów od schodów rozmawiając z Michałem Kaplińskim. Uniosła rękę by go uderzyć ale pewnie ją złapał i przycisnął do siebie.
                                ~*~
Dzisiaj miała chyba międzynarodowy dzień odgrywania się na każdym mężczyźnie, który ją skrzywdził. Czuła się upokorzoną. A teraz słuchała Michała w skupieniu. Pogrążyła się w tym co ją bolało.
- Wiem, że byłem idiotą. Skończonym skurwysynem ale do jasnej cholery kocham cie i nie potrafię kogoś innego postawić obok siebie – rzucił. Poderwała się.
- Michał... Czy ty oszalałeś?! Bez słowa zgarnąłeś... Wy wszyscy jesteście siebie warci – podniosła rękę. Zaskoczona poczuła jego delikatny dotyk.
- Należy mi się. Ale na Boga daj mi drugą szansę a uczynię cię najszczęśliwszą jak na to zasługujesz – przycisnął ją do siebie. Próbowała się wyrwać ale napiął mięśnie. Nie może pozwolić jej odejść. Wiedział, że popełnił błąd. Poczuł jak rozluźnia się. Zadrżała czując się jak ogarnia ją spokój. Popełniła wiele błędów. I czy byłaby równie spokojna z nim jak teraz jest z Michałem? Sama nie wiedziała. Westchnęła cicho.
- Zabiorę cię stąd – szepnął. Odsunęła się od niego.
- Jak najdalej – mruknęła. Uśmiechnął się szeroko ocierając jej łzy. Czuł się odurzony euforią, która go nawiedziła. Bo udało mu się. 
                                ~*~
Siedział na schodach i palił papierosa za papierosem. Patrzył na nich i ogarniała go furia. Za to co się właśnie stało. Jakim pieprzonym prawem?! Co zrobił źle? Gdzie się pomylił. Albo czego chciał? Sam nie wiedział. Po prostu zrozumiał właśnie, że stracił jedyną i najważniejszą kobietę dla siebie. Chciał ją przecież tylko otrzeźwić, żeby zrozumiała co czuje. A ona?! Nazwała go skurwysynem i zniknęła. I już nie wróci. Nie będzie w stanie przed nią teraz stanąć. Jest skończonym idiotą! Czemu to tak ma być? Czemu go los tak pokarał?! Czemu akurat jemu?! Oparł głowę na rękach czując jak cały drży.
                                ~*~
Zajęła miejsce naprzeciw Michała, który zajął się przygotowaniem śniadania. Czekał ją ciężki rok. Wiedziała o tym. Od kilku tygodni mieszka w Warszawie razem z Kaplińskim. Brunet uniósł brew patrząc na nią. Ma planach ją uszczęśliwić. Ma w planach sprawiać, żeby niczego nigdy jej nie brakowało. Kochał ją. Był skończonym idiotą.
- Powinnaś...
- Michał – mruknęła podnosząc wzrok. Zajął miejsce obok i objął ją ramieniem.
- Ale ja tylko uważam, że twoi rodzice też mają racje – spojrzał na nią. Wtuliła się w niego.
- Nie chce na niego patrzeć – rzuciła zaciskając palce na jego koszulce. Pogładził ją po włosach. Zabrał ją ze Śląska bo czuła się dosyć źle. W sumie to jej się nie dziwił.
- Aale...
- Misiek proszę – podniosła wzrok z niemym błaganiem. Cmoknął jej czoło. Nie będzie na nią naciskał. Chociaż decyzja, którą podjęła była dla niego komiczna i zła. 

--------------------------------------
Wiem, że skopałam. Ale przyznaję sie, że podoba mi sie takie zakończenie
Czeka nas jeszcze jeden rozdział.
Czy coś sie zmieni? Nic ale jest to małe uzupełnienie ;) 
Przepraszam 

3 komentarze:

  1. ciekawe :*:*:* czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieeeee no, ja się nie zgadzam na takie zakończenie - a raczej nie zgadzam się na żadne zakończenie. Z drugiej strony szkoda mi Wojtka, bo to Martyna mieszała, a teraz ma do niego pretensje. Mam nadzieję, że przejdzie mu ta miłość do niej i znajdzie sobie fajną i porządną babkę z którą będzie szczęśliwy. Martynie też życzę wszystkiego dobrego z Michałem. Pozdrawiam i czekam na ten ostatni rozdział - choć wolałabym żeby było ich jeszcze 100000 dużo :D
    Przy okazji zapraszam na dortmund-story, gdzie pojawił się kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. eeeeee... zatkało mnie. wbiło w fotel. nie wiem, co powiedzieć, bo się tego totalnie nie spodziewałam. myślałam... sądziłam... ale przecież nie zawsze wszystko kończy się wielką miłością aż po grób, prawda? i w sumie nie dziwię się Martynie. oni oboje popełnili pełno błędów w swojej znajomości, ale Minix trochę przesadził z tą Lilką, czy jak jej tam było. mam więc nadzieję, że decyzja, którą Martyna podjęła, będzie dla niej jak najlepsza. szczęścia, niebieskowłosa!
    poza tym jaki kurdeczka koniec? i to tak bez zapowiedzi? no, ale nic wiecznie trwać nie może... podobno, przynajmniej.

    OdpowiedzUsuń