środa, 23 stycznia 2013

29.'...mogę cię wykorzystać?...'

    Weszła do domu. Zaskoczona zerknęła na płaszcz wiszący na haku. Czyżby Amelia znowu była na zakupach? Odwiesiła kurtkę i zsunęła z nóg buty. Złapała za komórkę wyciągając ją z kieszeni. Uśmiechnęła się szeroko odczytując wiadomość. Przewiesiła torbę przez ramię i ruszyła do siebie.
- Dzień dobry – rzuciła nie odciągając wzroku od komórki.
- Martyn – Amelia spojrzała na nią gwałtownie. Dziewczyna zatrzymała się i podniosła wzrok. Spojrzała na ojca, Amelię i jakąś babkę która przyglądała się jej  z zaciekawieniem i zaskoczeniem.
- Słucham – weszła do salonu. Miała niecałe półtorej godziny świętego spokoju. Zaraz jak ten mamut wpakuje się tutaj to ona będzie totalnie poobijana a na jej psychice odbije się takie piętno, że nic nie będzie już normalne.
- Poznaj Alicję – Tomek podniósł się – To właśnie Martyna – dodał stając obok dziewczyny. Błękitnowłosa spojrzała na niego z niecierpliwością.
- Nie patrz się tak na mnie. Po prostu musisz wiedzieć, że postanowiliśmy z Amelią się pobrać – wyjaśnił a dziewczyna wytrzeszczyła oczy. Że co oni chcą?! Uśmiechnęła się szeroko. Wreszcie! Tata przecież jest przeciwny życiu na kocią łapę. Musi być ślub i koniec.
- Bardzo mnie to cieszy – oznajmiła szczerze. Cała trójka spojrzała na nią z zaskoczeniem. Tylko tyle? A może aż tyle?
- A teraz przepraszam ale muszę się wykąpać w trybie natychmiastowym – odparła i wyszła z pokoju. Puściła tą informacje mimo uszu. Czas najwyższy żeby wreszcie się pobrali. Osiem lat? Wydawało jej się że ten czas jest odpowiedni aby kogoś dobrze poznać. Żeby podjąć tą najważniejszą decyzję.
                                                                  ~*~
    Parsknęła śmiechem gdy tylko zaczął ją łaskotać. Dziewczyna jęknęła starając się osłonić nawet najmniejszy kawałek jej ciała który posiada łaskotki.
- Musisz się nade mną znęcać – spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nie. Ale po prostu uwielbiam twój śmiech – oznajmił. Zaskoczona spojrzała na niego. Uśmiechnął się do niej szeroko.
- Czarujesz – puściła do niego oczko. Roześmiał się w głos i po chwili puścił ją. Dziewczyna spojrzała na niego. Szatyn zsunął się z jej ud i położył obok.
- W ogóle – obróciła głowę i spojrzała na niego – Chyba będę musiała cie wykorzystać – oznajmiła. Oczy to mu się od razu zaświeciły. Roześmiała się i puknęła jego nos.
- Przestań zboczeńcu. Widzę ten twój dziki uśmieszek – oznajmiła.
- To co to za wykorzystywanie? - zerknął na nią z zawiedzioną minom.
- Będziesz robił za mojego partnera. Znaczy tata z Amelią biorą ślub – wyjaśniła. Zaskoczony usiadł i spojrzał na nią.
- Teraz ewidentnie sobie kpisz – oznajmił. Parsknęła śmiechem i spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- O co ci chodzi?
- Kiedy niby?
- Na początku sierpnia – oznajmiła. Roześmiał się w głos.
- I mam iść z tobą?
- A co myślałeś
- Że ty ze mną – wyszczerzył się do niej. Parsknęła śmiechem i puknęła go w czoło.
- To jak będzie?
- Oczywiście że pójdę – odparł. Dziewczyna zaśmiała się i po chwili wtuliła się w niego. Roześmiał się w głos i spojrzał na nią. Jak tu jej nie uwielbiać? Czasami zgrywała się na słodką idiotkę a czasami robiła za słodką dziewczynkę. Nie mógł wyjść z podziwu dla niej. Co on ma w sobie takiego, że ona akurat z nim się zadaje? Przecież nie wyróżnia się niczym. A ona zapewne się wyróżniała. Bardzo wyróżniała. Niebieskie włosy dodawały jej charakterystycznego wyglądu, a te tatuaże. Bajka. Wyglądały na jej ciele cudownie. Tak jakby się z nimi urodziła. Były idealnie wlane w skórę. Była nie dość że słodka, urocza to jeszcze miała tak powalający charakter .
                                                                   ~*~
    Amelia siedziała w towarzystwie Alicji. Martyna weszła do kuchni rzucając dzień dobry. Wstała dopiero co. Podeszła do lodówki.
- Cześć – rzuciła do taty który szykował właśnie trzy kubki kawy. Spojrzał na nią z uśmiechem.
- Cześć. Wyspałaś się – zerknął na nią. Nie podobały mu się te tatuaże. Ale co on teraz może zrobić? Po usunięciu tatuaży zostają blizny. A nie chce jej oszpecać. Mogłaby się tak z tym nie afiszować. Błękitnowłosa usiadła na krześle łapiąc za płatki. Oduczyła się to jeść. Ale na czekoladowe zawsze znajdzie chęć. Zawsze znajdzie miejsce w żołądku.
                                                           ~*~
    Spojrzał na nią zaskoczony. Zawirowało mu w głowie. Czy ona... Spuścił wzrok obserwując czubki swoich butów. On rozumie że to jednak jest całonocna impreza w Katowicach. Ale czy musi wyglądać tak uroczo i słodko? Podeszła do niego. I zapewne na nogach ma te szpilki w których jej nogi wyglądają na idealnie smukłe.
- Żyjemy – zerknęła na niego. Zaśmiał się cicho i podniósł wzrok. Co raz bardziej kręciło mu się w głowie. Cmoknęła delikatnie jego wargi. Westchnął z uwielbieniem odsuwając się od niej. Dziewczyna zaśmiała się cicho i spojrzała na niego.
- Jedziemy bo zaraz Seba będzie wydzwaniał – odparł otwierając jej drzwi. Uśmiechnęła się do niego i obserwowała go jak obchodził auto aby usiąść po stronie kierowcy. Dziewczyna zaśmiała się i wzięła głęboki wdech.
- Mówiłam ci już że lubię te twoje perfumy? - spojrzała na niego.
- Nie – pokręcił głową. Roześmiała się i cmoknęła jego polik.
- To już mówię – oznajmiła.
- Ale co? - wyszczerzył się do niej. Spojrzała na niego z rozbawieniem.
- Że bardzo ale to bardzo lubię ćpać twoje perfumy – oznajmiła. Roześmiał się w głos i spojrzał na nią. Cholernie seksowna. Zerknął na jej nogi. Płaszcz okrywał je do kolan. Jak krótką ma sukienkę? Zadygotał mimowolnie. Może czas najwyższy przestać o niej myśleć i fantazjować? Zatrzymał się przed kamienicą. Dostrzegła znajomą sylwetkę Magdy która coś komuś tłumaczyła machając rękoma. Błękitnowłosa odpięła pas. Spojrzała na Wojtka. Pocałowała go czule i zanim zdążył coś powiedzieć wysiadła. Zerknęli na nią. Czy ktoś powiedział jej że wygląda powalająco. Magda uśmiechnęła się do niej szeroko. Jej błękitne włosy zakręcone w urocze loczki dodawały jej twarzy słodyczy. Zastukała obcasem w płytkę chodnikową patrząc na Wojtka. Szatyn wyszczerzył się do niej i podszedł do niej. Złapała go pod ramię i ruszyli do nich.
- Tyle nas jedzie że bus jest potrzebny? - zdziwiła się. Adam parsknął śmiechem.
- Ja. W dyszkę jedziemy – oznajmił. Wywróciła oczami.
                                                             ~*~
    Zaśmiała się obserwując jak te mamuty znikając co chwilę i pojawią się w tłumie. Oni się normalnie naćpali chyba. Latali jak po solidnej dawce koksu. Po chwili przed jej nosem pojawiła się szklanka. Zaskoczona odwróciła głowę. Szatyn uśmiechnął się do niej. Uniosła brew. Widziała go pierwszy raz na oczy. Spojrzała na szklankę a po chwili na mężczyznę. Nie był zbyt stary.
- Mogę zasponsorować?
- Zależy czego oczekujesz w zamian – oznajmiła. Chłopak wytrzeszczył oczy i zerknął na nią z zaskoczeniem. Powiedzieli mu, że jest ostra ale, że aż tak. Dziewczyna prychnęła i po chwili wcisnęła  w jego dłoń szklankę i odeszła. Minix parsknął śmiechem patrząc na nią. Cmoknęła jego usta.
- Chyba nie mogę cie zostawić samą – westchnął.
- Przestań. Leciał na tani podryw – wyjaśniła z rozbawieniem. Złapał jej dłoń obracając ją wokół jej osi. Zaśmiała się w głos. Zerknął na nią. Niesamowicie krótka sukienka odsłaniała mniej niż zakrywała. Ciasno opinała się na jej ciele. Obróciła się do niego plecami łapiąc jego dłoń. Nachylił się nad nią i cmoknął jej kark. Zaśmiała się i obróciła się w jego stronę. Nie miała ochoty pić. Na razie.
                                                                   ~*~
    Skrzywiła się czując sos tabasco rozlewający się po jej gardle. Odstawiła kieliszek na stolik wypuszczając powietrze z płuc. Dziewczyna roześmiała się w głos.
- Co to jest?
- Wściekły pies – oznajmił Adam.
- Wódka, sok malinowy i sos tabasco. Znaczy dwie, trzy krople sosu – wyjaśnił.
- Bardzo rozgrzewające – oznajmiła zerkając na Wojtka. Szatyn uśmiechnął się do niej szeroko.
- Nie piłaś jeszcze tego?
- Nie. Wolałam tequile albo piwko – wyjaśniła. Zaśmiał się.
- Kolejka złotej czy białej?
- Białej. Po złotej choruję – wyjaśniła. Roześmiali się. Minix podniósł się. Zerknęła na niego jak odchodził. Pełno ale to pełno facetów starających się jakoś do niej zagadać. Podskoczyła czując jak ktoś siada po chwili obok na miejscu Wojtka. Zerknęła na blondyna który uśmiechnął się do niej słodko.
- Cześć. Mogę cie porwać na parkiet? - oznajmił kuszącym głosem. Dziewczyna zerknęła na niego z zaciekawieniem.
- Kolego proszę. Usiadłeś na miejscu mojego kolegi i jeszcze myślisz że polecę na tani podryw na słodziaka? Daruj sobie i bądź bardziej kreatywny – oznajmiła. Chłopakowi z twarzy zszedł uśmieszek. Podniósł się warcząc coś pod nosem. Dziewczyna śledziła go wzrokiem  z zainteresowaniem. Odwróciła się i spojrzała na Adama. Chłopak wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Wytrzeszczył oczy spoglądając na nią. Wygrała wszelkie konkursy na największą spławkę.
--------------------------------------------------
Jesteśmy po mistrzostwach. Mam co do tego mieszane uczucia... Ale oni są cudowni więc i tak ich uwielbiam ;)