poniedziałek, 11 marca 2013

31. ' ...to było takie spontaniczne...'

Spojrzał na nią. Nie spodziewał się. Wyglądała cudownie. Na pewno o wiele lepiej niż Amelia. Średniej długości sukienka w kolorze dojrzałych chabrów idealnie komponowała się z jej włosami które natapirowane, zaczesane zostały na prawą stronę, tak aby swobodnie opadały na jej ramię. Do tego te jej tatuaże. Był pod ogromnym wrażeniem. Kręciła go niesamowicie. Długie, smukłe nogi ozdobione szpilkami sprawiły że zawirowało mu w głowie. Wiedział że jest seksowna ale że aż tak?! Nie wiedział nawet co powiedzieć. Nie mógł wydusić żadnego słowa. Zeszła ze schodów podchodząc do niego. Uśmiechnął się do niej. Był pewien że o jej strój i fryzurę zadbała sama Amelia. Był tym samym pełen dla niej podziwu. Wiele razy powtarzała, że nienawidzi w macosze zamiłowania do błyskotek. Amelia chciała mieć idealne wesele. Uśmiechnęła się do niego pochłaniając pożądliwie jego sylwetkę wciśniętą w garnitur. On ich nienawidził. Jednak ten idealnie skrojony strój dodawał mu i uroku i męskości. Złapał jej dłonie.
- Pani świadek gotowa? - szepnął napawając się słodkim zapachem jej perfum. Zaśmiała się w głos i spojrzała na niego.
- Zobaczymy – wsunęła rękę pod jego ramię. Wyszli na zewnątrz. Lato w pełni. Słońce intensywnie grzało. Spojrzał na jej twarz. Bajecznie długie rzęsy podkreślone czarnym tuszem zdawały się być jeszcze większe i piękniejsze. Była wprost cudowna. Mógł się w nią wpatrywać godzinami. Ojciec panny młodej stał już przy samochodzie czekając na Martynę. Wyszli z hotelu. W swoim towarzystwie czuli się wprost wspaniale. Mężczyzna spojrzał na nich z nieukrywanym uwielbieniem. Pasowali do siebie przecież idealnie. Jego przyszły zięć miał rację. Życzył im jak najlepiej.
- Zobaczymy się w kościele – szepnął całując jej polik. Zaśmiała się cicho.
- Grzej mi ławę – oznajmiła. Spojrzała na niego. Uwielbiała jego perfumy. Delikatne ale jednak męskie. Spojrzała na jego twarz. Uśmiechnął się szeroko. Po chwili puścił jej rękę pozwalając jej wsiąść. Amelia spojrzała na nią z uśmiechem. Błękitnowłosa cmoknęła jej polik.
- Wyglądasz cudownie – oznajmiła klepiąc jej kolano. Martyna uśmiechnęła się do niej szeroko. Ona również. Mimo że siedziała. Suknia była idealnie na nią skrojona. Skromny welon lekko zakrywał jej ramiona.
- Ty też – odparła.
- Ale to nie ode mnie Wojtek nie mógł się odkleić. Szykuje się kolejne wesele – oznajmiła. Martyna zaśmiała się kręcąc głową. Amelia nie miała nawet pojęcia jak bardzo się myli. Wojtek nie miał zamiaru się z kimś wiązać na zawsze. Mówił to wiele razy. W sumie to podzielała jego pogląd. Bo jeśli ludzie się kochają nie potrzebują jakiegoś papierka. Nie potrzebowali nic poza swoją obecnością. Nic ale to absolutnie nic. Tylko siebie. Spojrzała na Amelię z uśmiechem. Blondynka pokiwała głową.
                                                                ~*~
Brunet spojrzał na nią z zaskoczeniem gdy weszła do hotelu. Spóźnił się na sam ślub ale na weselu będzie. Uśmiechnęła się do niego szeroko. Już wiedział co miał na myśli Minix mówiąc że zabija wyglądem. Miał nawet nadzieję, że jego brat w końcu się przełamie i powie jej co czuje tak naprawdę. Bo gdyby pozwolił jej odejść on sam ukręciłby mu głowę z czystym sumieniem. Podeszła do niego. Uśmiechnął się szeroko wyciągając ręce z kieszeni.
- Cześć – rzuciła całując jego polik. Nie mogła uwierzyć jak to możliwe że ona aż tak się z nimi zżyła. Musieli tylko zachowywać się wobec niej normalnie. Nie pokazywać jej palcami i nie szeptać za jej plecami.
- Cześć. Hm hm... Wyglądasz jak nie ty – odparł z uśmiechem. Parsknęła śmiechem. Rahim zaśmiał się. I zarażała śmiechem bardziej niż Minix
- Dzięki, że bez tego wyglądam źle – oznajmiła pukając jego ramię. Weszli do środka. W holu czekał na nich Wojtek. Szatyn uśmiechnął się do niej szeroko. Po chwili spojrzał na brata. Sebastian roześmiał się i odsunął od Martyny. Błękitnowłosa spojrzała na młodą parę która właśnie witała się wódką i chlebem. Po chwili spojrzała na braci z zaciekawieniem.
- O co wam chodzi? - podrapała się po karku.
- Absolutnie o nic. Idę szukać Olki – oznajmił Rahim i po chwili zniknął na schodach. Martyna spojrzała na Wojtka z uśmiechem. Po chwili weszła do sali. Jej obecni dziadkowie spojrzeli na nią z uśmiechem. Dziewczyna roześmiała się w głos. W chwilę później cofnęła się do holu i zaczekała na ojca i Amelię.
                                                              ~*~
Usiadła czując jak bolą ją stopy. Czy oni naprawdę nie mają innego zajęcia tylko maltretowanie biednej córki pana młodego? Syknęła z bólu ściągając ze stóp buty. Złapała za szklankę z niedokończonym sokiem. Amelia właśnie wirowała z Rahimem który nawet na chwilę nie pozwolił jej prowadzić. Tata bawił się wspaniale z teściową. Zaśmiała się cicho obserwując ich. Poczuła po chwili ciepłe dłonie na swoich ramionach. Podniosła wzrok i spojrzała na Wojtka który wyszczerzył się do niej siadając obok.
- Wiesz że to nie koniec? - wywróciła oczami. Złapał za swój kieliszek pochwyciwszy butelkę. Martyna zaśmiała się. Nie wie ile wypiła. Ale nie czuła się pijana. Wręcz przeciwnie. Czuła się wspaniale.
- Dlaczego ja? - jęknęła niezadowolona. Zaśmiał się cicho zakręcając butelkę gdy wysokoprocentowa ciecz znalazła się w kieliszkach.
- Jest taki program – oznajmił cicho. Spojrzała na niego zrezygnowana. Był niesamowity. Puknęła jego ramię. Roześmiał się patrząc na nią. Działała na niego. Złapał za swój kieliszek. Dziewczyna skrzywiła się i po chwili pusty kieliszek spoczął na stoliku.
- Chcesz mnie upić i wykorzystać – rzuciła oskarżycielskim tonem. Parsknął śmiechem i spojrzał w jej oczy.
- Wiesz. Ja nie muszę cie upijać abyś mi uległa – oznajmił cicho tonąc w jej spojrzeniu. Zaskoczona spojrzała na niego.
- Nie?
- Nie – pokręcił głową.
- Niby w jaki sposób? - uniosła zadziornie brew a on poczuł przyjemny dreszcz na plecach.
- Pokazać? - nachylił się w jej kierunku. Zadygotała mimo woli. Spojrzał na nią z nieukrywanym rozbawieniem. Po chwili odsunął się od niej. Miał na jej punkcie fioła. Była taka inna. Taka zupełnie inna niż spotkanie do tej pory dziewczyny. Naturalna.
- Zostaniesz ze mną na noc? - szepnęła z lekką nadzieją. Roześmiał się w głos.
- Mówiłem – odparł – A czemu mam zostać? - zapytał po chwili. Martyna westchnęła zrezygnowana. Nie miała wymówek. Co miała mu już teraz powiedzieć? Podniosła się i złapała jego dłoń. Z uśmiechem ruszył za nią. W chwilę później siedzieli na ławce przed hotelem. Martyna zsunęła z nóg buty i oparła je na zimnych kamyczkach. Musi powiedzieć mu prawdę. No bo nie wiedziała co ma powiedzieć.
- Nie będziesz się śmiał? - zerknęła na niego. Uniósł brew i pokręcił głową.
-Boję się spać w nowych miejscach – odparła a on wybałuszył oczy. Parsknął lecz po chwili spoważniał patrząc na nią. Wytrzeszczył oczy. Dziewczyna siedząca obok niego bała się spać w nowych łóżkach?! Przecież ona nie bała się niczego prócz pająków i śmierci. Ale tego drugiego to chyba się wszyscy bali. Nie mógł uwierzyć. Spojrzał na nią z zaskoczeniem.
- Ale jak? - wydusił.
- Nie wiem. Po prostu boję się spać w miejscach których nie jestem na co dzień. Których nie znam – odparła cicho. Pogłaskał jej ramię.
- A moje łóżko?
- Spałam z tobą albo pijana łosiu – puknęła jego czoło. Roześmiał się łapiąc jej dłoń. Spojrzał w jej oczy z uśmiechem.
- Więc będę z tobą spać – odparł. Uśmiechnęła się szeroko przytulając się do niego. Objął ją ciasno napawając się jej słodkim zapachem. Odsunęła się od niego po chwili.
- To chodź. Ostatni dance i idziemy spać. Znaczy jak zasnę będziesz mógł wrócić – oznajmiła. Spojrzał na nią.
- A jak się obudzisz?
- Wątpię. Padam na twarz – odparła wstając.
Spojrzał na nią gdy wyszła z sali. Czekał na holu rozmawiając z Grubym. Ten drugi uśmiechnął się do niej
- Szczęście masz że idziesz spać – oznajmił. Zaśmiała się przytulając do niego.
- Miłej zabawy – oznajmiła i weszła na schody. Minix spojrzał na nią z rozbawieniem. Dziewczyna zatrzymała się i zdjęła z nóg buty. Po chwili złapała jego dłoń. Poczuł w jej uścisku klucz od pokoju. W sumie i on jest zmęczony. A jeszcze przytulić się do niej w czasie snu. Nie rozumiał nawet jak ona tak może. Robiła to tak jakby to było normalne dla niej. Wyjął z jej dłoni klucz. Otworzył drzwi i pchnął je. Zaprosił ją gestem do środka. Dziewczyna zaśmiała się. Spojrzał na pokój. Był ogromny. Jej walizka leżała koło szafy. Ogromne łóżko znajdowało się w drugim pomieszczeniu. Ciekawe jak wygląda apartament nowożeńców. Poczuła się o wiele lepiej. Bo z nim. Usiadła na łóżku i zaczęła rozmasowywać bolące stopy. Nie wyciągała nawet ubrań z walizki. Zostaje tu do poniedziałku. Z rodzicami. Brzmiało to głupio. Amelia była tylko o dwanaście lat od niej starsza.
- Idziesz się wykąpać? - spojrzała na niego. Zsunął z ramion marynarkę i cisnął ją na fotel.
- A idziesz ze mną? - uniósł brew. Roześmiała się.
- I co jeszcze zboczeńcu? - uniosła brew. Parsknął śmiechem.
- Ja jestem zboczony?
- A co? Może ja? - uniosła brew.
- No a nie? Ja cie do łóżka nie zaciągam
- Chciałeś mnie upić i wykorzystać – przypomniała. Roześmiał się. Podszedł do niej. Oparł dłonie obok jej ud. Spojrzał na nią.
- Mówiłem ci już. Nie potrzebuje cie upijać – odparł tonąc w jej spojrzeniu.
- Ciekawe w jaki sposób – odparła krzyżując ręce na klatce piersiowej. Pocałował ją. Poczuł jak zadrżała. Odsunął się od niej i spojrzał na jej twarz. Każde dotknięcie jego warg. Dałaby się za to zabić. Złapała za jego krawat. Przyciągnęła go do siebie.
- Niech cie szlag za każdą rację którą ci przyznam – oznajmiła wpijając się w jego wargi. Pociągał ją aż do bólu. Nie spodziewała się nigdy że ktoś jeszcze potrafi rozbudzić w niej takie pożądanie. Opadł na nią przyciskając ją do materaca. Pożądanie uderzyło w każdą komórkę jego ciała. Oparł jedną dłoń na jej udzie przesuwając ją w górę i w dół. Jej język drażnił jego powodując na jego ciele gęsią skórkę. Odpowiadał na pocałunki. Chciała tylko więcej i więcej. Teraz nikt tu nie wejdzie. Miała go dla siebie. Chciała tego. Zsunęła z jego szyi krawat który tylko ją denerwował. Powoli zaczęła rozpinać jego koszulę. Jego dłoń wędrowała powoli co raz wyżej i wyżej. Jęknęła odrywając się od niego, gdy jego palce przesunęły się po najczulszym miejscu na jej ciele. Uśmiechnął się. Miał ją tylko dla siebie. Czekał na to od momentu gdy zdał sobie sprawę jak ona na niego działa. Przesunął językiem po jej szyi. Jej dłonie wdzierały się co raz głębiej pod jego koszulę. Zadrżał. Jej palce powoli muskały jego skórę. Potrafiła go rozluźnić. Zsunął z siebie koszulę i po chwili oparł jedną dłoń przy jej głowie. Uniosła się delikatnie umożliwiając mu rozpięcie jej sukienki. Westchnęła czując jego ciepłe dłonie na swojej skórze. Spojrzał na nią łakomie. Wpił się w jej usta zsuwając jej sukienkę. Wygięła się w łuk czując jak jego język wdziera się w jej usta. Potrafił całować. Przesunęła dłonie po jego ciele. Od karku po brzuch. Mruknął z uwielbieniem. Należała do niego. Wiedział o tym. Jej delikatne ciało tak kusząco wyginało się gdy jego dłoń badała każdy zakamarek jej skóry. Dziewczyna zsunęła z siebie sukienkę do końca. Nie potrafiła dłużej czekać. Cmoknął delikatną skórę na jej mostku. Zassała powietrze głośno. Jego dłoń przesuwała się od brzucha w górę. Wsunęła kolano pomiędzy jego nogi. Przesunęła je leniwie w górę. Zadygotał mimowolnie. Podniósł wzrok. Jej ciemne oczy wypełnione tylko pożądaniem. Przysunął swoją twarz do jej opierając czubek nosa na jej poliku. Ciepły oddech drażnił jej skórę. Zastygł w oczekiwaniu. Jęknął czując jej dłonie przesuwające się po jego rozporku. Zagryzła wargę. Krew jeszcze szybciej zaczęła w nim krążyć. Złapał jej wargę swoimi. Oszaleje jeśli ona przestanie. Pieściła go umiejętnie dając mu czas na interpretację odczuć. Wsunął dłoń między jej nogi. Jęknęła zaciskając mięśnie. Odpowiadał dotykiem na dotyk. Poczuł jej stopę zsuwające z niego pozostałe ubranie. Serce zaczęło walić mu jak szalone. Jej wnętrze było tak rozpalone i takie kuszące. Poruszyła biodrami. Uśmiechnął się z zadowoleniem. Jej dłoń wykonywała co raz gwałtowniejsze ruchy. Odpowiadał na nie. Zaczął ponownie całować jej ciało. Z jej ust wydobywały się co raz głośniejsze jęki. Wsunęła palce w jego włosy. Bielizna opadła na podłogę. Poczuł delikatność jej skóry. Zawirowało mu w głowie. Miał ją. Poczuł jak opiera dłonie na jego ramionach. Po chwili przyciągnęła jego twarz do swojej. Wpiła się w jego usta zachłannie. Mruknął. W każdym jej pocałunku odnajdywał chęć. Chciała tego co nastanie. Oparł dłoń na jej udzie odsuwając je na bok. Oparł dłonie na jej dociskając je do materaca. Zacisnęła palce splatając je z jego. Po chwili oderwała się od niego z głośnym jękiem. Zassała powietrze z głośnym świstem czując jak wdziera się w nią co raz głębiej. Zacisnęła powieki oddając się odczuciu. Czuła aż bolącą przyjemność. Czuła jego wargi na swoich. Odpowiadała na pocałunki. Łapała powietrze zachłannie gdy jego usta ponownie zatańczyły na jej szyi. Zawirowało mu w głowie. Miał ją. Był w niej. Niesamowite uczucie. To było takie spontaniczne. Jej dłonie ślizgające się po jego karku, głowie, plecach. Jej nogi zaciśnięte wokół jej bioder. Chciał tego. Nie mógł nawet myśleć o uczuciach. Chciał tylko czuć satysfakcję z tego że krzyczy z zadowolenia i rozkoszy przez niego. Odnosił kolejne, małe zwycięstwa. Tak jak jej oddech stawał się szybszy i cięższy.

--------------------------------------------------------------------------------

Uwielbiam ten rozdział *.*
Seriooo...